s

O mojej pracy

12:00:00

  1. Doradztwo
  2. Oligofrenopedagogika
  3. Świetlica
  4. Oświata
  5. Hobby

Informacje

Sześć lat temu Instytut Badań Edukacyjnych sprawdził, ile czasu spędza w pracy nauczyciel. Okazało się, że poza tablicą ma do wykonania jeszcze 53 zadania: opiniuje programy, bierze udział w konferencjach, opracowuje karty indywidualnych potrzeb, przygotowuje plany działań wspierających, pracuje w zespołach przedmiotowych i zespołach wychowawczych, prowadzi obserwacje i pomiary pedagogiczne – o większości z nich przeciętny człowiek nawet nie wie.
A do tego dochodzi to, co wszyscy znamy z rzeczywistości uczniowskiej: rady pedagogiczne, spotkania z rodzicami, tworzenie planu lekcji, dyżury na dyskotekach, przygotowywanie uczniów do olimpiad, wypisywanie świadectw. Oczywiście nie wszystkie te czynności nauczyciel wykonuje codziennie.
Badanie IBE wskazuje na „złotą piątkę”: prowadzenie lekcji, przygotowywanie lekcji, prowadzenie innych zajęć z uczniami, przygotowywanie zajęć pozalekcyjnych, sprawdzanie prac. Te czynności większość pedagogów wykonuje codziennie i średnio zajmuje im to 34 godziny tygodniowo. Dodając pozostałe czynności, z badania IBE wynika, że nauczyciel pracuje przeciętnie 47 godzin tygodniowo.
W praktyce wygląda to tak: na przygotowanie każdej lekcji poświęca średnio około pół godziny. Oczywiście zależy to od jego stażu pracy, trudności w klasie, skomplikowania materiału. Do tego dochodzi sprawdzanie klasówek, wypracowań, prac domowych.
Dalej są setki stron papieru, które trzeba jeszcze wypełnić dla dyrekcji, kuratorium. Marcin Korczyc, administrator face bookowej grupy dla pedagogów „Ja, nauczyciel”, tłumaczy: – Jestem w pierwszej grupie szkół, które rozpoczynają ferie szkolne. Ponieważ nie pokrywa się to z końcem semestru, spędzę całe dwa tygodnie na nadrabianiu zaległości biurokratycznych.
Z pomocą w odpowiedzi na pytanie, ile dokładnie nauczyciel poświęca na pracę poza tablicą, znowu przychodzi badanie IBE. I tak przygotowanie oceny opisowej ucznia zajmuje średnio 5 godzin i 50 minut. Obserwacje i pomiary pedagogiczne to 3 godziny, przygotowanie planu działań wspierających to 2 godziny 35 minut, opracowanie karty indywidualnych potrzeb 2 godziny 40 minut, uczestniczenie w procesie ewaluacji wewnętrznej lub zewnętrznej to 3 godziny i 20 minut. Z analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wynika też, że wśród wszystkich 53 czynności, które wykonuje nauczyciel, nie ma ani jednej, która zajmuje mniej niż godzinę.

O pracy

Prakseologia (z gr. práksis dpn. prákseōs 'działanie; czynność' i -logia 'nauka, rozprawa' od légein 'zbierać; liczyć; mówić')[ – teoria sprawnego działania. Jest dziedziną badań naukowych dotyczących wszelkiego celowego działania ludzkiego.
Tadeusz Kotarbiński - jeden z najwybitniejszych, o światowej sławie, polskich filozofów XX wieku. Jest on znany z wielu nowatorskich koncepcji w filozofii, logice i etyce, jako twórca reizmu oraz idei spolegliwego opiekuna i dobrej roboty - kluczowego pojęcia w ogólnej teorii sprawnego działania, czyli prakseologii stworzonej przez Alfreda Espinasa w 1890 r. To samodzielna dziedzina badań naukowych dotyczących wszelkiego celowego działania ludzkiego, przede wszystkim pracy - teorią wszelkiej dobrej roboty, każdego, wszędzie i zawsze.
Prakseologia wydaje się być dzieckiem lenistwa i chciwości - służy bowiem zmniejszaniu trudu człowieka w trakcie wykonywania pracy i zapewnianiu wzrostu wydajności pracy w celu pomnażania zysku. Renesans prakseologii, jej aktualizacja i znaczący rozwój, dokonał się dzięki wielkiemu dziełu Kotarbińskiego - „Traktatowi o dobrej robocise", które uznawał za swoje największe osiągniecie naukowe. Pojawiło się ono w końcu lat 50. XX w., w okresie rosnącej mechanizacji i automatyzacji w krajach wysoko rozwiniętych, gwałtownego uprzemysłowienia Polski i ogromnego zapotrzebowania społecznego na coraz wydajniejszą i lepszą pracę we wszelkich dziedzinach funkcjonowania państwa.
Tadeusz Kotarbiński wymienia w swoim Traktacie podstawowe cechy, jakie powinien posiadać człowiek, żeby mógł dobrze wykonywać robotę, czyli pracować po mistrzowsku. Przede wszystkim ma mieć naturalne uzdolnienia; chodzi tu chyba o predyspozycje wrodzone do wykonywania pewnych zawodów, jeśli w ogóle coś takiego ma miejsce. Możliwe bowiem, że to, co nazywa się wrodzonym, jest w istocie nabywane w doświadczeniu wczesnego dzieciństwa. A oprócz tego musi wykazywać się sprawnością zawodową nabywaną w wyniku ćwiczeń i specjalizacji oraz umiejętnością organizowania pracy w zespole, czyli współpracy. Sprawność zawodową wiązał z kwestią automatyzacji pracy oraz pracowników: podmioty działające same mają się w jak największej mierze automatyzować, a więc wykonywać powtarzalne działania maszynowo, zgoła bez wysiłku i bez napięcia uwagi.
Dalej Kotarbiński wskazuje na to, że w celu wzmożenia sprawności należy również zastępować wysiłki twórcze działaniem naśladowczym. Z tego można sądzić, jakoby kreatywność przeszkadzała sprawnemu działaniu pracownika. Mistrzem dobrej roboty jest przede wszystkim ten, kto działa sprawnie jak automat.
Oczywiście, nie każdy potrafi być mistrzem w swej robocie w powyższym rozumieniu, ale każdy - zdaniem Kotarbińskiego - może i powinien starać się, by maksymalnie zbliżyć się do ideału mistrza.
Dobra, czyli mistrzowsko wykonywana robota, ma być skuteczna, korzystna, ekonomiczna oraz powinna charakteryzować się integracją, dokładnością, czystością i prostotą działań.
Celem integracji oraz synergii działań jest redukcja kosztów pracy, a nie kształtowanie wśród pracowników relacji międzyludzkich opartych na życzliwości, poszanowaniu i wzajemnej pomocy. Tym samym integracja działań - podobnie jak inne zasady dobrej roboty - podporządkowana została dyrektywie ekonomiczności.
Warto zastanowić się nad tym, czy dobra robota nadal jeszcze popłaca człowiekowi i czy służy dalszemu rozwojowi społecznemu. Nie ulega wątpliwości, że dobra robota o wiele bardziej opłaca się pracodawcom niż pracobiorcom ze względu na korzyści wynikające ze wzrostu produktywności.
Bez wątpienia nieposkromiona intensyfikacja dobrej roboty odbija się niekorzystnie na pracownikach. Im szybciej ich wydajność zbliża się do wartości krytycznej, tym bardziej postępuje ich fizyczne zużycie i psychiczne wypalanie się. To odbija się jakby rykoszetem na profitach pracodawców.
Na własne życzenie, żeby sprostać wyzwaniom dobrej roboty, przekształcamy się w istoty coraz mniej zdolne do przystosowywania się do warunków środowiska pracy i o słabnącym systemie immunologicznym, czyli w istoty szybciej dążące do śmierci.
Współczesna ekonomia domaga się ciągłego doskonalenia się w dobrej robocie. Jednak doskonalenie pracy polega na spełnianiu różnych warunków, a nie tylko na czynieniu jej nieskończenie wydajną. A zatem, ideę maksymalizacji dobrej roboty, postulowaną przez prakseologię T. Kotarbińskiego, trzeba zastąpić ideą jej optymalizacji. Natomiast ekonomiczne parametry dobrej roboty powinno się uzupełnić kryteriami społecznymi i ekologicznymi i połączyć je w jedno kryterium systemowe.

---Wiesław Sztumski
Stopka2020 © Janusz Wachowicz. Nauczyciel matematyki i informatyki, doradca zawodowy, inżynier ogrodnik, zapraszam do współpracy! januwachi@poczta.onet.pl